Zimowy drift na osiedlu – o krok od tragedii
26 listopada 2025 roku około godziny 21:00 do skierniewickiej jednostki Policji wpłynęło alarmujące zgłoszenie dotyczące skrajnie niebezpiecznego zachowania kierowcy BMW na osiedlu Zadębie. Z relacji zgłaszającego wynikało, że młody mężczyzna celowo driftował między domami, po czym stracił panowanie nad pojazdem i z impetem uderzył w płot jednej z posesji.
Na miejscu zdarzenia policjanci zabezpieczyli oderwaną tablicę rejestracyjną. Podczas rozpytania świadków podszedł do nich 18-latek, który przyznał, że tablica należy do niego – i że to on doprowadził do całego zajścia. Jak ustalili funkcjonariusze, mężczyzna posiada prawo jazdy zaledwie od pięciu miesięcy, a mimo to świadomie i wielokrotnie wprowadzał swoje auto w kontrolowany poślizg na zakręcie. Tym razem „sztuczka” się nie udała. To zachowanie trzeba nazwać po imieniu – skrajnie lekkomyślne, nieodpowiedzialne i potencjalnie śmiertelnie niebezpieczne. Panujące na drogach warunki wymagają od każdego kierowcy pełnej koncentracji, rozwagi i przewidywania, a nie wykorzystywania śliskiej nawierzchni do zabawy. Driftowanie na drogach publicznych jest zabronione, a przy obniżonej przyczepności może skończyć się nie tylko mandatem, ale również tragedią. Doszkalanie swoich umiejętności i "driftowanie" jest możliwe wyłącznie na specjalnie wyznaczonych torach i obiektach szkoleniowych, gdzie odbywa się to w kontrolowanych i bezpiecznych warunkah.
W tym przypadku kierowca miał wyjątkowe szczęście – nikomu nic się nie stało. Jednak zderzenie z płotem mogło równie dobrze zakończyć się dramatem, zarówno dla niego, jak i dla postronnych osób. Za swoje zachowanie 18-latek został ukarany mandatem w wysokości 4 tysięcy złotych.
To kolejny przykład, że na drodze nie ma miejsca na popisy. Chwila brawury może kosztować czyjeś życie. Pamiętajmy o odpowiedzialności – dla własnego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa innych.
A co z ubezpieczeniem, gdy sprawca odjeżdża z miejsca zdarzenia?
Warto jasno powiedzieć, co oznacza fakt, że kierowca odjechał z miejsca zdarzenia. To w świecie ubezpieczeń bardzo poważna sprawa i ma realne skutki finansowe:
• Jeśli ktoś spowoduje szkodę i ucieknie, ubezpieczyciel może odmówić wypłaty pieniędzy za uszkodzenia — w tym przypadku za zniszczony płot.
• Nawet jeśli firma ubezpieczeniowa wypłaci poszkodowanemu odszkodowanie, ma prawo później zażądać zwrotu tych pieniędzy od sprawcy. To tzw. regres — czyli mówiąc prościej, kierowca musi zwrócić całą kwotę z własnej kieszeni.
• Oznacza to, że koszt naprawy płotu może w całości spaść na młodego kierowcę, właśnie dlatego, że odjechał z miejsca zdarzenia i nie czekał na policję.
W takich przypadkach ubezpieczyciel traktuje sprawę jako poważne naruszenie zasad i ma pełne prawo obciążyć sprawcę wszystkimi kosztami. Krótko mówiąc: ucieczka tylko pogarsza sytuację, a finansowe konsekwencje mogą być bardzo dotkliwe.
Apelujemy o rozwagę i rozsądek, będąc uczestnikiem ruchu drogowego odpowiadasz nie tylko za swoje życie i zdrowie – twoje nieodpowiedzialne zachowanie może zagrażać życiu i zdrowiu osobom postronnym!
młodszy aspirant Aneta Placek
